dmychu napisał:
Dobrze by było również opisywać ścieżkę, która doprowadziła do skutecznego pozyskania środków unijnych - a więc udostępnienie publicznie wzorów dokumentów, porad praktycznych itd. Po to, aby ludzie wielokrotnie nie odkrywali ciągle tego samego koła.
To jeszcze za mało przydałaby się cała
"Instrukcja Obsługi Panstwa".
Moim zdaniem właśnie zagmatwanie prawa i brak wiedzy o mechanizmach urzędniczych, powodują że wędkarze jako społeczność tak bardzo słabo dbają o własne interesy. Zawodowo muszę znać prawo budowlane, warunki techniczne i różne normy, przeciętny człowiek nawet nie ma pojęcia, że istnieją takie regulacje, więc nie ma nawet co mówić o umiejętności stosowania ich w praktyce.
Powiem jeszcze, że jedna osoba nie jest w stanie połapać się i znać obowiązujące przepisy (chyba że je tworzy). I uważam że nie ma sensu i potrzeby, aby każdy wędkarz studiował "prawo wodne" i "ustawę rybacką", ale powinien wiedzieć że za jego pieniądze ludzie którzy to prawo znają, dbają o jego interesy. Przeciętny wędkarz biernie przygląda się dewastacji środowiska, bezsensownym regulacjom, i kłusownictwu, czując się bezradnym w stosunku do otaczającej go (zastanej) rzeczywistości. I nie robi nic, nie dlatego że melioranci czy kłusowe mu pasują. Ja uważam że bardzo wielu ludzi (myślę o całym społeczeństwie nie tylko o wędkarzach) wewnętrznie buntuje się przeciwko temu co widzą na co dzień, ale tak dalece nie wierzą w instytucje państwowe, że nie podejmują żadnej aktywności. Tak samo jak my nie wierzymy w PZW, to ten sam mechanizm.
A co nam daje unia?? Jeszcze większe skomplikowanie przepisów, dyrektyw, norm, schematów postępowania itp. itd. Normalny człowiek nawet jak ma dobre intencje i wie że „dobrze myśli” to nie ma szans z trzymającymi w kieszeni ustawodawców lobbystami o prawnikami.
Nie ma instytucjonalnie wsparcia, bo PZW nie spełnia oczekiwań swoich członków.
To PZW powinno być instytucją, która monitoruje prawo w okołowędkarskich dziedzinach, i dba o interesy swoich członków za pomocą wszelkich dostępnych mechanizmów prawnych. Ale jak wszyscy wiemy nasz związek bardziej interesuje się zarybieniami kilowymi karpikami, niż dalekowzroczną i wyprzedzającą ruchy „przeciwników” WALKĄ. Zresztą jak dbać regionalnie o daną wodę, bez możliwości autonomii okręgów… Problem leży u podstaw samego mechanizmu działania, wyznaczania celów i sposobów ich realizacji. Tu by się ISO przydało
Doszło do sytuacji, że najbardziej zainteresowany zwykły „szary” wędkarz czuje się bezsilny widząc koparkę w swojej rzece, i wie że jego pismo do urzędu, telefon do ZO, czy na policję, nic nie zmieni.
Pozdrawiam
Kuba